Dyskusja na ten temat trwa nieprzerwanie od dekad i powodu
podnoszone w niej są bardzo różne. Najczęściej mówi się o zapóźnieniach
infrastrukturalnych, ale trudno jest mimo wszystko bezpośrednio winić właśnie
ten element. Należałoby się skłonić ku wnioskowi, że kryzys transportu
kolejowego zwiany jest raczej z problemem instytucjonalnym, problemem
organizacyjnym i problemem mentalnym w jednym.
Dlatego firmy transportowe takie jak tiptoptrans sukcesywnie wygryzają transport kolejowy z rynku drobnych, krótkodystansowych przesyłek.
W
naszym kraju stawiamy bowiem na drogi, na autostrady i chociaż jest to raczej
zły pomysł, wszystko nimi chcemy transportować. Na zachód, ale i na wschód od
nas, większe znaczenie ma transport intermodalny, czyli np. dowiezienie
kontenera ciężarówką na stację kolejową, potem transport pociągiem, a ostatni
kilka kilometrów znowu pociągiem. Państwa sto wspierają, ponieważ odciąża to
infrastrukturę drogową i jest po prostu tanie. Nam niestety kolej się bardzo
źle kojarzy i w swoich planach nikt nawet nie bierze jej pod uwagę, chociaż dla
wielu firm przewozowych jej wykorzystanie, nawet w obecnym stanie marazmu,
miałoby poważne uzasadnienie ekonomiczne.